Przeczytałem kiedyś w pewnej książce….
“Kim się stałeś? Kim staliśmy się wszyscy? Jesteśmy ubodzy, zachłanni, lękliwi, zazdrośni, gniewni, urażeni. Kontrolujemy, manipulujemy, potępiamy. Mamy mnóstwo oczekiwań i czujemy się oburzeni, jeśli nie zostaną one zaspokojone.
Wypełniają nas oceny dotyczące nas samych i innych ludzi. Zaplątani w przeszłość zatracamy się w wyobrażeniach dotyczących przyszłości. Tęsknimy za sukcesem i obawiamy się porażek. Jesteśmy beznadziejnie uwikłani w innych. Jesteśmy rozpaczliwie pozbawieni równowagi w świecie dualizmu.
Boimy się śmierci. Boimy się straty. Obawiamy się tego, co nieznane. Jesteśmy chorobliwie przywiązani do wszystkich i wszystkiego. Jesteśmy przywiązani do własnego cierpienia. Czujemy się niekochani. Czujemy się nieakceptowani. Wzbraniamy się przed odczuwaniem własnego bólu więc zadajemy go innym, aby nie czuć swoich ran.
Jesteśmy zagubieni w świecie iluzji i upieramy się, że jest on prawdziwy. Używamy. Źle używamy. Nadużywamy.”
Czy naprawdę tacy jesteśmy, czy tylko za takich się uważamy ?